Auteczko 1/?? (Autíčko – Život bez smokingu, 2003)

Bohumil Hrabal.  Četba na pokračování. Překlad Jakub Pacześniak.

Čte Krzysztof Kolbasiuk.

Natočeno v roce 2003 (celkem 186 min.).

Pozn.: W swoim domku w Kersku pod Pragą Hrabal zajmował się pisaniem i ukochanymi kotami, wśród których ulubienicą była rudo-biała Auteczko. Kiedy jednak koty nadmiernie się rozmnożyły, przestał mieć czas na pracę i sen, stracił spokój ducha, prześladowany świadomością, że część z nich musi umrzeć i że musi je zabić właśnie on, który je kochał. Udręczony, za odkupienie swojej winy uznał dopiero wypadek samochodowy, z którego cudem uszedł z życiem.
W wywiadzie-rzece pt. Drybling Hidegkutiego, czyli rozmowy z Hrabalem, komentując swoją balladę o kotach, pisarz powiedział: Nie traktuję się ulgowo, sam pogłębiam swoje poczucie winy, ja nawet, kiedy na świecie wydarzy się coś strasznego, odbieram to tak, jakbym to ja zrobił czy mnie by to zrobiono. () Widzę, jak ludzie strzelają () na wojnie, ci niewinni i to jestem ja. I nawet ta kotka, ta zabita kotka to ja. Kiedy widzę gdzieś przejechanego psa, to też jestem ja. To jest to głębokie współczucie.

Książeczka ma zaledwie sto dwie strony, z których dwadzieścia poświęconych jest na czarujący wywiad z autorem, mimo to przysporzyła mi niemałego utrapienia. Pierwsze dwadzieścia kartek tej kociej historii to istna tortura. Boże dlaczego ja się podjąłem tego zadania? Gdy w mej duszy gra do serca przytul psa, zdecydowałem się na kiczowaty i wylewny opis igraszek z udziałem pisarza którego szanuje i jego…kotami! Im dalej z oporem wbijałem się w treść, tym bardziej uświadamiałem sobie, że starcza demencja u Hrabala była na wskroś bezlitosna. Co też przyszło mu do głowy by napisać takie badziewie – zastanawiałem się. Naszły mnie również niemałe obawy, że jak napiszę tę recenzję to blogowicze, (w większości miłośnicy kotów) pożrą mnie żywcem. Jednak gdzieś od połowy książki, historia zaczyna nabierać rumieńców. Senność ustępuje, a Hrabal zmienia się w czułego barbarzyńce.

Ale od początku. Akcja dzieje się na początku lat 80 – tych i jest przesiąknięta do cna wątkami biograficznymi – głównym bohaterem jest otóż autor. Pan Hrabal prowadzi podwójne życie, jedno w stołecznej Pradze, drugie na wsi w Kersku, gdzie posiada swoją samotnie. W Kersku pisarz tworzy swoje książki, rozmyśla oraz zajmuje się swoimi ukochanymi kotami. Jednak to ostatnie zaczyna dominować nad całą resztą. Kocia kraina staje się coraz bardziej zatłoczona, a marudna żona wciąż nie dawała spokoju powtarzając w kółko: co my będziemy robić z tyloma kotami? Dochodzi więc do krwawych scen mordu. Autor pociągów pod specjalnym nadzorem wyszukuje w szopie stary worek pocztowy, wkłada do niego sześć małych kociąt i uderza nim dwa razy o pień wielkiej sosny. Później dla pewności wyszykuje łebki i roztrzaskuje je trzonkiem siekiery. Krwawą miazgę wysypuję do uprzednio wykopanego dołu, dla klimatu wrzuca dwa kwiatki i zasypuję. To nie były pierwsze ofiary, które poległy z rąk pisarza. Wcześniej ukatrupił dorosłą kotkę, tak więc koci cmentarz się powiększył.

Problem ze byt dużą ilością kotów został rozwiązany (w jakże prymitywny sposób), ale pojawił się kolejny – dręczące Hrabala wyrzuty sumienia. Życie jednak toczy się dalej, do „przytułku“ trafiła kolejna (szkaradna) kotka, która wydała na świat kotkę najpiękniejszą – tytułowe „Auteczko“. Hrabal kochał obie kotki, a one kochały jego. Sytuacja jednak niespodziewanie uległa zmienia. Auteczko i Szkarada zaczęły ze sobą walczyć, później znęcały się nad swoimi małymi, by następnie odwrócić się przeciwko swojemu Panu. Czary goryszy przechyliła sytuacja, której pisarz był światkiem. Gdy jego ulubienice pastwiły się nad małym króliczkiem, który po chwili zmarł z przerażenia. Hrabal nie mógł znieść faktu, że jego kocięta są zdolne do takiego okrucieństwa, nie potrafił wytłumaczyć ich nienawiści zarówno do swoich małych jak i do siebie. W końcu w szaleńczym amoku sięgnął po worek pocztowy i zatłukł kolejno (dokładnie w ten sam sposób co wcześniej) Szkaradę oraz Auteczko.

Jego miłość do kotów zachwiała w nim równowagę trzeźwego spojrzenia. Kochał swoje koty, ale tylko za to, że one kochały jego. Przerażała go dzika natura zwierzęcia, nie potrafił jej zaakceptować. Wyrzuty sumienia nie pozwalały mu zapomnieć o zbrodniach, o zamordowanych w bestialski sposób istnieniach. Duchy jego miłości, prześladowały go nie tylko, każdego ranka, ale również na każdym kroku. Hrabal czuł się jak Raskolnikow, porównywał się do zbrodniarzy wojennych. Bo co to za różnica, kot czy człowiek, kim jest człowiek by decydować, które z istnień jest ważniejsze. Z poczucia winy pisarz podupada na zdrowiu, i czeka na moment, w którym dopadnie go ręka sprawiedliwości. Zmienia samochód, po którego kupnie uświadamia sobie, że ma kolor worka pocztowego i tak też się w nim czuł. Pewnego razu gdy wracał z żoną z urzędu, dochodzi do groźnej kolizji. Państwo Hrabalowie dachują w „worku pocztowym“ ,ale wychodzą z niego cało. Według autora, ten wypadek, byłem jego oczyszczeniem z winy. To miała być owa ręka sprawiedliwości, która dała mu jeszcze jedną szansę. Los jednak zadrwił z Hrabala po raz kolejny, gdy zimą próbował uratować przemarzniętego łabędzia. Ten jednak, agresywnie odmawiał pomocy. Jakaż to ironia losu. Koty pragnęły tylko miłości autora, mimo to zostały zabite, łabędź mógł zostać ocalony z rąk oprawcy kotów, wybrał jednak śmierć.

Auteczko to książeczka bardzo mądra o prostych wartościach, pełna ciepła i przekonania w wartość każdego istnienia. Jednak mnie Hrabal nie porwał, nie zdobył mojej wrażliwości. Sposoby jakimi stara się uwieść czytelnika, wydają mi się nie tyle subtelne, co zbyt banalne, ckliwe. Czy odradzam? Chyba nie, gdyż to nie jest zła proza i zdaję sobie sprawę, że może wielu oczarować. Jednak dla mnie Auteczko, to taka swojska ballada dla „ubogich“.

If you enjoyed this post, please consider to leave a comment or subscribe to the feed and get future articles delivered to your feed reader.

.
Komentáře

Zatím nemáte žádné komentáře.

Napište komentář k článku

(povinné)

(povinné)